Tworzenie tak zwanych artykularni (precli) stało się ostatnio bardzo popularne wśród polskich webmasterów, lecz niestety większość z nich zapomina o ważnych zasadach. Najważniejsza z nich mówi, że aby nasz blog miał dużą wartość dla wyszukiwarek (przede wszystkim Google), wpisy w nim zawarte muszą być unikalne (niestety spamerzy byli, są i będą obecni w sieci). Największą plagą są różnego rodzaju automaty, które dodają ten sam tekst czasem nawet po kilkaset razy, zmieniając w nim losowo tytuł lub kolejność zdań, przez co artykuł nie dość, że jest kopią (duplicate content), to jeszcze traci sens merytoryczny. Innym problemem są tak zwane mieszarki tekstu, które tworzą artykuły całkowicie pozbawione merytorycznego sensu!Reasumując, wszelkie formy spamu utrudniają administratorowi precla moderowanie go, co często sprawia, że zniesmaczony tym faktem porzuca moderację, i taki blog po jakimś czasie znika z sieci, lub wyłącza moderację, pozwalając na publikację wszystkiego „jak leci”. Są też tacy, którzy zamykają możliwość publicznej rejestracji, pozostawiając konta tylko osobom zaufanym, a przecież tracą na tym wszyscy – i właściciele, którzy nie pozyskują wartościowej, unikalnej treści (a jak wiadomo, wartościowe treści są często podlinkowywane, przez co blog najbardziej zyskuje), i osoby, które mają wartościowe treści i chcą je dodać do wartościowych serwisów…

Wbrew pozorom i ogólnie panującemu przeświadczeniu, że walka ze spamem to walka z wiatrakami, można się zabezpieczyć przed nim w bardzo dużym stopniu. Nie będą tutaj poruszał kwestii budowy precla, ponieważ w sieci jest o tym dość informacji, a zresztą myślę, że każdy, kto bierze się za stawianie precla, WordPressa zainstalować umie, w końcu to podstawa.

Krok 1: Postarajmy się zablokować możliwość rejestracji automatom.

Do tego celu polecam wykorzystanie wtyczki Register Plus, ponieważ większość automatów do dodawania precli korzysta z prostej standardowej rejestracji w WordPressie, w której wystarczy podać proponowaną nazwę użytkownika oraz adres e-mail, na który po chwili otrzymujemy hasło. My utrudnimy mu to zadanie zmuszając do aktywacji konta poprzez takie procedury jak odsyłacz w e-mailu aktywacyjnym, konieczność przepisania kodu captcha i, co najważniejsze, konieczność podania kodu zaproszenia do rejestracji, który umieścimy sobie gdzieś na blogu (np. w regulaminie – zmuszając przy okazji użytkownika do zapoznania się przynajmniej z jego częścią). Dodatkowo kod będziemy mogli sobie zmieniać, gdyby zaistniała taka potrzeba. Oto przykład ustawień wtyczki:

Formularz rejestracji może wyglądać mniej więcej tak:

Oczywiście, jak każde inne, nie jest to 100% zabezpieczanie, bo wystarczy, że ktoś założy konto ręcznie i doda jego dane do automatu, pytanie tylko, czy mu się zechce, skoro do dodawania artykułów używa właśnie automatu…

Krok 2: Filtrujemy automatycznie wpisy pod kątem wytycznych, jakie ustaliliśmy na naszym blogu.

Jeśli już nawet ktoś się nam wśliźnie (bo przecież są i tacy, którzy dodają 1000 razy kopię tego samego artykułu na różnych blogach ręcznie), możemy zablokować możliwość wysłania postu do przeglądu, jeśli nie spełnia on naszych wymogów. W przypadku automatu wyświetlany komunikat o tym, że na przykład tekst jest za krótki, sprawia, że próba wysłania posta kończy się fiaskiem i taki post ląduje w szkicach, a w przypadku, gdy osobą wysyłającą jest prawdziwy user, pomaga w szybkim zrozumieniu co jest nie tak Jeśli ktoś nawet nie zapoznał się z regulaminem czy podstroną z zasadami. Do tego celu użyjmy polskiej wtyczki Pana Daniela Frużyńskiego pod tajemniczą nazwą Wypiekacz. Wtyczka ta dodatkowo pomoże autorowi bloga w przestrzeganiu przyjętych zasad dotyczących liczby znaków, liczby tagów, liczby wybranych kategorii, liczby linków w treści czy nawet minimalnej liczby znaków w tytule wpisu. Jeśli któraś ze zdefiniowanych we wtyczce zasad nie będzie spełniona, Wypiekacz zablokuje możliwość przesłania do przeglądu artykułu, wyświetlając czerwony komunikat z informacją, co jest źle. Nie będę szczegółowo opisywał konfiguracji wtyczki, ponieważ jest ona laicko prosta i na dodatek w pełni po polsku. Zwrócę jednak uwagę na fakt, iż warto wykorzystać opcję „Domyślny szablon posta”, w której możemy podać w skrócie najważniejsze zasady. Pamiętaj, żeby blog robić z myślą o użytkowniku i jak najbardziej starać się poprowadzić go za rękę (bo przecież nie wiemy, czy trafimy na kogoś, kto ma doświadczenie, czy na zupełnego laika. Jeśli na tego drugiego, pomoc w zrozumieniu panujących u nas zasad znacznie pomoże mu we współpracy z naszym blogiem, a nam oszczędzi moderacji, o to nam przecież chodzi.

Krok 3: Prosta zasada: spam = usunięcie konta wraz ze wszystkimi wpisami.

Szczególnie polecam stosować tę zasadę osobom, które już mają swoje precle i borykają się z problemem spamu. Skutecznym posunięciem po wykonaniu kroku 1 i 2 może być też usunięcie wszystkich zarejestrowanych kont posiadających zero postów, jednakże tutaj trzeba się liczyć z tym, że możemy usunąć konto osobie, która w dobrej wierze założyła swój profil i zamierza dodać artykuł w przyszłości.

Krok 4: Kwestia zabezpieczenia komentarzy.

Najprostszym rozwiązaniem jest chyba całkowite wyłączenie komentarzy, jednak najprostsze nie zawsze jest najlepsze, bo przecież chcemy, by nasz precel wyglądał jak zwykły blog. Z pomocą tutaj przychodzą takie wtyczki jak Akismet – jest on standardowo dodawany do paczki WordPressa i wystarczy go włączyć oraz postępować zgodnie z zawartymi w nim instrukcjami. Inną, bardzo dobrą wtyczką jest WP-SpamFree – tutaj najprostsza konfiguracja sprowadza się do jej zainstalowania i włączenia, potem w kokpicie pojawia się informacja o ilości zablokowanych spamowych komentarzy. Można także używać wtyczek generujących obrazek, z którego należy przepisać treść, by wysłać komentarz (captcha).

Na pewno znajdą się i ci, którzy stwierdzą, że stosowanie zabezpieczeń może utrudniać życie użytkownikowi, ale kto ma lub miał precla, wie z jaką ilością spamu niekiedy przychodzi się borykać, a przecież chcemy tworzyć wartościowe blogi, by ani nasza praca, ani praca osób, które pomagają nam je współtworzyć poprzez dodawanie wpisów, nie poszła na marne.

Jakiś czas temu na jednym z for internetowych spotkałem się pytaniem: „Jak moderować precla?” i odpowiedzią na nie: „Przecież precle tworzy się i o nich zapomina” – na pewno są i tacy, i to ich sprawa, ale trzeba pamiętać, że zawsze robimy coś po coś, mając w tym jakiś cel, a jeśli już to robimy, to róbmy to dobrze. Kończąc pisać ten artykuł mam nadzieję, że choć kilku osobom pomogę w prowadzeniu wartościowych blogów i będziemy mieli więcej wartościowych miejsc na umieszczanie naszych „wypocin” w polskiej sieci.