Jak wiadomo, Google dawno wprowadziło nowe, inteligentne algorytmy, zwiększające spryt wyszukiwarki. Oczywiście nie jest to żadna nowość, ale sądząc po tym, co dzieje się na dzisiejszych preclach, niewielu „pisarzy” z tej wiedzy korzysta. W poprzednim artykule pisałem: Jak zabezpieczyć precla na WordPressie przed spamem, dziś chciałbym zwrócić uwagę na to, by nie spamować samemu! Jak się okazuje, wcale nie trzeba kaleczyć naszego ojczystego języka. Warto oglądać wykłady profesora Miodka 😉 Jak już wcześniej wspomniałem, do napisania tego skłoniła mnie obecna sytuacja w polskiej sieci, a mówiąc zwięźlej, mam na myśli szerzącą się plagę spamu na stronach zapleczowych. Pozwolę sobie zacytować dwa przykłady zdań, które nie mają żadnego sensu:
Często okazuje się, że np. fotografia ślubna Warszawa to temat skupiający się w kilkunastu miejscach.
Transport zapewnia bezpieczeństwo, pełną kontrolę i doskonałą organizację przewozów.
Jeszcze trochę i dojdzie do tego, że niektórzy zaczną pisać coś w stylu „Kali chcieć kupić pączki Wrocław„. Nie kaleczmy języka. Mamy przecież różne odmiany w języku polskim i tym samym możliwość odmieniania danej frazy przez:
- osoby,
- czasy,
- tryby,
- strony,
- liczby.
Google umie ich używać, używajmy ich i my. Poza tym pamiętajmy, że pisząc artykuły pozbawione sensu tworzymy spam i sami wiele na tym tracimy. Podstawową zasadą white seo jest tworzenie treści z myślą o użytkowniku – treści takie mają być przydatne (przynajmniej teoretycznie) i dostarczać pożytecznych informacji, przy okazji dając dodatkowe wejścia na stronę internautów zainteresowanych danym tematem. Tymczasem tworząc spam pozbawiamy się dodatkowych korzyści i narażamy stosując techniki zakazane przez Google. Pamiętajmy, że użytkownicy wyszukiwarki też używają różnych odmian danej frazy, więc użycie kilka razy frazy „pączki wrocławskie” zamiast powtarzania w kółko wyrażenia „pączki Wrocław” (czy to jest poprawne, czy też nie) przyniesie nam korzyści, chociażby w postaci urozmaicenia fraz, co jest rzeczą naturalną i bardzo potrzebną. Mało kto jest orłem z gramatyki (ja bynajmniej nie jestem), ale zrobienie błędu czy literówki to nic w porównaniu z pisaniem zdań całkowicie pozbawionych sensu…
HI hi, Google rzeczywiście umie odmieniać ;))) Widać to zwłaszcza przy stronach które tłumaczy z angielskiego na polski ;)))
Ale mówiąc serio, jest trochę racji w tym co piszesz, sam niestety spotkałem się z takim „szarpanym” polskim w sieci
Pozdrawiam
xxxxxxxxxx – w całości o Wordpresie
(linki zostały usunięte – blog to nie katalog)
Język polski jest cały czas kaleczony szczególnie przez wiele narzędzi automatyzujących dodawanie bo trafią one czasem w ręce ludzi którzy nie mają odpowiedniej wiedzy (językowej) albo oszczędzają zamiast zatrudnić kogoś kompetentnego kto napisał by dobre teksty czy to z synonimami czy bez.
PS. Proszę nie umieszczać reklam w komentarzach.
Właśnie tłumaczenie Google wynika z kaleczenia języka nie tylko przez Nas. Tłumacząc zdanie Google szuka odpowiednika najczęściej spotykanego i znajduje te Nasze wypociny „Kali chcieć kupić”. Google, jak małe dziecko powtarza po rodzicach. Nic dodać nic ująć. Pozdrawiam.
Wyszukiwarka i translator to dwie różne aplikacje – ja o jednym wy o drugim …